Siwiec o NATO: trzeba skonsolidować siły europejskie, a nie liczyć na obiecania

19 listopada 2025 roku Marek Siwiec, były działacz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR) i dawny poseł, powrócił do centrum polskiej polityki — został kierownikiem Kancelarii Sejmu. Decyzję podjęła komisja sejmowa stosunkiem głosów 9 do 3, na rekomendację marszałka Włodzimierza Czarzastego. To nie było tylko techniczne назначение. To był sygnał. W momencie, gdy Polska przeżywa najcięższy kryzys bezpieczeństwa od 1989 roku, Siwiec wypowiedział coś, co wielu polskich polityków unika: NATO nie może być naszym jedynym ratunkiem.

„Nie ma sensu liczyć na mgliste obietnice”

W jednej z ostatnich wypowiedzi, przed głosowaniem, Siwiec powiedział: „Dla polskiej obronności są ważniejsze rzeczy niż mgliste zapewnienia o przysłaniu do naszego kraju dodatkowych jednostek NATO”. To nie było żadne krytyczne spojrzenie z boku. To było spojrzenie człowieka, który wie, jak działa system. Bo nie chodzi tu o brak zaufania do sojuszników — chodzi o to, że NATO ma problem z logistyką. I to nie jest problem przyszłości. To jest problem teraz.

W marcu 2025 roku, analiza NATO wskazywała, że modernizacja europejskiej sieci logistycznej — dróg, mostów, stacji kolejowych, magazynów — wymaga co najmniej 70 miliardów euro. A dziś, w listopadzie 2025, po serii hybrydowych ataków na terytorium Polski, ta liczba wydaje się niemal żartem. General Hodges, były dowódca sił NATO w Europie, wielokrotnie podkreślał: „Infrastruktura jest fizycznie nieprzygotowana do masowych i szybkich przemieszczeń wojsk”. A my? My czekamy na „dodatkowe jednostki”, które nie wiedzą, gdzie mają się zatrzymać, bo nie ma tam miejsca.

Atak w nocy — i kryzys na najwyższym poziomie

20 listopada 2025 roku, w nocy, drony zniszczyły infrastrukturę logistyczną w województwie podlaskim. To nie był losowy atak. To był celowy uderzenie w punkt przekazywania zaopatrzenia dla jednostek NATO. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz natychmiast aktywował operację „Horyzont”. Prezydent Karol Nawrocki na naradzie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego powiedział: „To bezprecedensowy moment w historii NATO, ale też w najnowszej historii Polski”.

21 listopada, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wyruszył do Brukseli. Nie chodziło mu o ceremonię. Chodziło mu o to, by osobiście zbriefować sekretarza generalnego Marka Ruttego. „Dziś wieczorem zbriefuję Ruttego. Jutro przedstawię dywersję w Polsce na forum Rady ds. Zagranicznych UE” — napisał w internecie. To nie był typowy raport. To był sygnał alarmowy.

W tej samej chwili, wewnętrznie, rozważano aktywację artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego — mechanizmu konsultacji w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa jednego z członków. Nikt nie mówił tego otwarcie. Ale wszyscy wiedzieli. To był pierwszy raz od 2014 roku, że taka opcja była na stole.

Hybrydowa wojna: od chaosu do sabotażu

Hybrydowa wojna: od chaosu do sabotażu

Posłanka Joanna Kluzik-Rostkowska opisała to jako przejście z pierwszego na drugi etap wojny hybrydowej. „Pierwsza odsłona to sianie niepokoju, finansowanie ekstremizmów. Teraz to już proste — podpalenia, sabotaż, zniszczenia infrastruktury”. I ma rację. Nie chodzi już tylko o fake newsy czy boty. Chodzi o fizyczne niszczenie. O to, że nie da się przesunąć czołgu, bo most się zapalił. O to, że nie da się zaopatrzyć jednostki, bo magazyn zniknął w ogniu.

W tym kontekście wypowiedź Siwca nie brzmi jak krytyka NATO. Brzmi jak wyzwanie: „Zróbmy coś, co działa. A nie czekajmy na obietnice, które mogą się nie spełnić”.

Kontrowersje i przeszłość — ale czy to naprawdę najważniejsze?

Nie można ignorować kontrowersji. Nagranie, na którym Siwiec wydaje się szyderczo odnosić do Jana Pawła II, wywołało fale gniewu. Wielu polityków — z Prawa i Sprawiedliwości, ale też z partii centrum — wyraziło zdumienie i oburzenie. Jego przeszłość w PZPR też nie jest zapomniana. Ale w chwili, gdy Polska stoi na granicy, czy to, co zrobił 40 lat temu, jest ważniejsze niż to, co mówi teraz?

W sieci pojawiają się analizy, że jego powrót to część budowy nowego układu wokół Aleksandra Kwaśniewskiego. Zdjęcie z 2018 roku, na którym Siwiec stoi obok Kwaśniewskiego, zostało przypomniane. Czy to prawda? Nie wiemy. Ale to, co wiemy, to to: w tej chwili, w tej sytuacji, ktoś w Sejmie mówi prawdę, której nikt inny nie chce powiedzieć.

Co dalej? Europa musi działać — i szybko

Co dalej? Europa musi działać — i szybko

Finansowanie Ukrainy do końca 2025 roku i na początek 2026 to 200 miliardów euro. To ogromna suma. Ale to nie jest wydatek — to inwestycja w bezpieczeństwo całej Europy. I w tym kontekście, 70 miliardów euro na logistykę to nie koszt. To warunek przetrwania.

Prezydent Nawrocki powiedział: „Wojsko Polskie jest w procesie modernizacji. Ale pełna zdolność operacyjna będzie możliwa za kilka lat”. To znaczy: teraz jesteśmy słabi. I nie ma co udawać, że nie jesteśmy.

Siwiec nie proponuje wyjścia z NATO. Proponuje: zamiast liczyć na amerykańskie czołgi, które przyjadą za dwa miesiące, zróbmy to, co możemy zrobić teraz — zbudujmy europejską infrastrukturę. Zbudujmy ją wspólnie. Zbudujmy ją teraz.

Bo kiedy się to stanie? Kiedy kolejny most się zapali? Kiedy kolejny magazyn zniknie? Kiedy kolejna jednostka NATO będzie musiała czekać, bo nie ma gdzie zatrzymać się?

Frequently Asked Questions

Dlaczego Marek Siwiec wywołuje tak silne reakcje?

Siwiec wywołuje kontrowersje głównie ze względu na swoją przeszłość w PZPR i nagranie, na którym jego gesty zostały zinterpretowane jako szyderstwo z Janem Pawłem II. To wywołało silne reakcje społeczne i polityczne, zwłaszcza wśród konserwatystów i katolików. Jednak w kontekście kryzysu bezpieczeństwa, jego wypowiedzi o logistyce NATO i potrzebie samodzielnej europejskiej obronności są traktowane jako rzeczowe i niezwykle aktualne — co budzi sprzeczne uczucia: oburzenie i uznanie.

Czy NATO naprawdę nie jest w stanie pomóc Polsce w razie ataku?

NATO ma zobowiązania, ale nie ma gotowej infrastruktury. W marcu 2025 roku analiza wskazywała, że potrzeba co najmniej 70 miliardów euro na modernizację logistyki — a nawet ta kwota nie jest jeszcze zrealizowana. General Hodges potwierdził, że europejskie drogi, mosty i stacje kolejowe nie są przygotowane na szybkie przemieszczanie dużych sił. To znaczy: pomóc można, ale nie natychmiast. A w wojnie hybrydowej czas to klucz.

Co to znaczy „skonsolidować siły europejskie”?

To znaczy: zrezygnować z zależności od amerykańskich deklaracji i zacząć budować wspólną europejską infrastrukturę obronną — od dróg i mostów, przez magazyny i stacje kolejowe, po systemy łączności i logistyczne centra zarządzania. To nie oznacza wyjścia z NATO, ale budowy w nim silniejszej, samodzielnej osi europejskiej, która nie czeka na amerykańskie pozwolenie, by działać.

Dlaczego logistyka jest ważniejsza niż liczba czołgów?

Bo nie ma sensu mieć 500 czołgów, jeśli nie da się ich przewieźć do granicy w ciągu 72 godzin. Wojna współczesna decyduje się nie tylko o broni, ale o tym, kto szybciej dostarczy amunicję, paliwo i zaopatrzenie. Ataki na mosty i magazyny w Polsce pokazały, że przeciwnik atakuje właśnie te punkty. Bez logistyki — czołgi są tylko metalowymi figlami.

Czy aktywacja artykułu 4 NATO jest możliwa?

Tak, jest możliwa — i została rozważana po ataku z 20 listopada. Artykuł 4 pozwala na pilne konsultacje, gdy bezpieczeństwo jednego z członków jest zagrożone. Wcześniej aktywowano go w 2014 roku po aneksji Krymu. Teraz sytuacja jest bardziej złożona — nie ma oficjalnej wojny, ale ataki hybrydowe i sabotaż są realne. Aktywacja byłaby sygnałem dla Rosji, że Europa traktuje te działania jako agresję.

Jakie są konsekwencje, jeśli Europa nie zainwestuje w logistykę?

Jeśli nie zainwestujemy, to w razie ataku NATO nie będzie w stanie odpowiedzieć w ciągu pierwszych 72 godzin — a to właśnie ten okres decyduje o losie kraju. Polska, Litwa, Estonia — wszystkie kraje graniczne będą miały być samoosobowo. To nie jest teoria. To jest scenariusz, który już się realizuje: ataki na infrastrukturę, sabotaż, dezinformacja. Bez logistyki — obrona jest iluzją.